Obsługiwane przez usługę Blogger.

Rosół z kaczki

By 18:03 , ,

Ta-daam :) Mój pierwszy udany rosół, z którego jestem absolutnie dumna i zadowolona :) Poprzednie próby rosołowe kończyły się przeważnie tym, że albo zapomniałam zmniejszyć gaz i rosół wychodził mętny, albo w smaku brakowało mu „czegoś”. Ten natomiast jest przepyszny! W dodatku pierwszy raz robiłam go na kaczce (co dla mnie jest nowością, bo w mojej rodzinie zawsze robiło się rosół na kurczaku i wołowinie). 
Po oddzieleniu z całej kaczej tuszy piersi i nóg, został mi korpus, skrzydła i szyja, które doskonale nadały się właśnie na zupę. Rosół był wg mnie doskonały, ani za „cienki”, ani zbyt ciężki. Nie był też wcale tłusty, bo zbierając szumowiny, usunęłam również większość tłuszczu. 

 

ROSÓŁ Z KACZKI 
(4-5 porcji)
korpus z kaczki, 2 skrzydła i szyja – razem ok. 700g, 
2 marchewki, 
1 pietruszka, 
1 cebula, 
kawałek selera, 
1 liść laurowy, 
3 ziarna pieprzu, 
2 ziarna ziela angielskiego, 
1 goździk, 
domowa vegeta (przepis), 
sól 

Mięso dokładnie umyć, umieścić w garnku i zalać zimną wodą tak, aby było przykryte (ja wlałam trochę ponad 2 litry). Dodać liść laurowy, pieprz, ziele angielskie, goździk i 1 łyżeczkę soli. Zagotować na średnim ogniu, po czym zmniejszyć ogień do minimum – tak, aby rosół ledwo co „pyrkał” (to ważne, inaczej rosół będzie mętny). Łyżką zdjąć szumowiny z powierzchni rosołu. Gotować pod przykryciem przez 2,5 godziny. Mniej więcej w połowie czasu gotowania dodać pietruszkę, seler oraz cebulę, uprzednio przekrojoną na pół i przypaloną nad gazem lub na patelni. Po 2 godzinach gotowania (czyli na pół godziny przed końcem) dodać obrane marchewki* i 2 łyżeczki domowej vegety. Gdy rosół jest gotowy, spróbować i ewentualnie dosolić w razie potrzeby. 
Podawać z makaronem, marchewką z rosołu pokrojoną w plasterki oraz posiekaną natką pietruszki. 


* marchewki można też dodać wcześniej, razem z pietruszką i selerem. Ja jednak nie znoszę rozgotowanej marchewki i wolę ją jeść, póki jest jeszcze jędrna ;)


(przepis jest wypadkową kilku różnych receptur znalezionych na różnych stronach) 

Może zainteresuje Cię również

12 komentarze

  1. Piękny i zupełnie domowo-mamowo-babciny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaczy jest bardzo dobry, jednak polecam rosół z perliczki. Ciężej dostać takie mięso, ale smak jest niepowtarzalny i na długo zostaje w pamięci, dla mnie to rosołowy ideał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie spróbuję, jeśli kiedyś dopadnę perliczkę :)

      Usuń
  3. pychota! wiem co mówię, ostatnio też robiłam u siebie rosół z kaczki, ale taki w chińskim stylu:D bardzo nam smakował:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A moim faworytem jest rosół z bażanta! Tak apetycznie żółtego i pełnego smaku rosołu jak właśnie bażanci nie jadłam, choć perliczkowego chyba nie próbowałam. Jednak jako, że i bażant i perliczka to mięso drogie i słabiej dostępne niż kaczka - będę musiała zrobić taki z kaczki. Jednak najpierw muszę wykorzystać wiejską kurę rosołową czekającą w lodówce - myślę, że tez będzie pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie dzisiaj nadszedł ten dzień, że będę robić rosół z kaczki :)
    Wypróbuję ten z Twojego przepisu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też luię rosołek goździkiem ale moja rodzinka zawsze go wyczuje .. i krzyczą ze smierdzi. heh

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo smaczny :)pozdrawiam i życzę milutkiej niedzielki i błogosławieństwa Bożego

    OdpowiedzUsuń
  8. ja zalewam każde mięso jakie idzie do rosołu wrzątkiem na 3 do 5 min , płuczę i gotuje na małym ogniu a szumowiny to zwykła skrobia , rosoły są PIERWSZA LIGA !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szumowiny to białko, które wypłukuje się z mięsa, ścina pod wpływem temperatury i wypływa jako piana na powierzchni. Mięso nie zawiera żadnej skrobi, skrobia to węglowodany typowo roślinne. W mięsie obecne są śladowe ilości glikogenu i to wszystko, jeżeli chodzi o zawartość węglowodanów w mięsie :)

      Usuń
  9. Nigdy ,przenigdy nie dodaje się do rosołu ziela angielskiego i liścia laurowego a już o godziku zapomnijmy,natomiast lubczyk jest wskazany ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SIĘ dodaje, bo ilu gotujących, tyle można stworzyć wersji przepisu, natomiast komentarz raczej powinien brzmieć "ja osobiście nigdy, przenigdy nie dodaję..." ;) proszę mówić za siebie, ja dodaję i polecam każdemu :)

      Usuń