Obsługiwane przez usługę Blogger.

Zrazy po estońsku

By 11:02 ,

To były moje pierwsze zrazy :) I muszę się pochwalić – debiut uważam za udany :) Jestem zadowolona tym bardziej, że o zrazach nie miałam dotąd zielonego pojęcia, bo w moim domu nigdy nie było zwyczaju ich przygotowywać.
Dzięki temu, że do ich duszenia użyłam szybkowaru, przygotowanie nie zajęło mi dużo czasu, a mięso było miękkie i kruche. Wykorzystałam ciekawy, moim zdaniem, przepis od grumków na loomaliharullid ingveriga, czyli estońskie zrazy z dodatkiem imbiru i liści selera. Efekt końcowy był interesujący i mimo nietypowego zestawienia składników, smakowały wszystkim :)

 

ZRAZY PO ESTOŃSKU
(na 4 porcje)
  • 800g wołowiny zrazowej (u mnie z udźca), 
  • 4 łyżeczki musztardy (opcjonalnie),
  • mielony imbir lub tarty świeży, 
  • 1 cebula, 
  • kilka liści selera, 
  • olej lub klarowane masło do smażenia, 
  • 1 łyżka mąki, 
  • 1/3 szklanki śmietanki 30%
Mięso pokroić na 4 duże plastry i rozbić je cienko tłuczkiem. Posmarować z obu stron musztardą, przełożyć do miski, przykryć i odstawić do lodówki na całą noc (nie jest to obowiązkowe, ale ja tak zrobiłam) :) 
Na każdy płat mięsa położyć posiekaną cebulę, posypać imbirem i dodać liście selera. Zwinąć i obwiązać nitką lub spiąć wykałaczkami. Zrazy obsmażyć ze wszystkich stron do zbrązowienia. Podlać wodą i dusić na małym ogniu do miękkości mięsa (ja dusiłam w szybkowarze – były gotowe po 30 minutach). 
Pod koniec duszenia powstały sos zagęścić mąką rozmieszaną w śmietance. 
Podawać z ziemniakami i powstałym sosem. 
 

Ja jako dodatki podałam ziemniaki hasselback oraz marchewkowe ragout


Może zainteresuje Cię również

3 komentarze

  1. Uwielbiam zrazy. Jak na debiut - wyszły Ci super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pycha! uwielbiam zrazy wołowe. Moja mama robi z ogórkiem kiszonym, boczkiem i cebulką na święta.

    OdpowiedzUsuń